Zatańczymy?
...czyli "Shall we dansu?" kontra "Shall we dance?".
Właściwie to wszystko zrobiłam na opak. Najpierw zobaczyłam wersję amerykańską, potem usłyszałam o japońskiej, która była pierwowzorem, a potem zobaczyłam wersję japońską.
Jeśli chodzi o sam film - cóż, ograniczę się do stwierdzenia, że warto zobaczyć którąkolwiek wersję.
Historia wygląda następująco: zmęczony rutyną i obowiązkami wobec rodziny salaryman, podczas jazdy pociągiem do domu, po kolejnym męczącym dniu w pracy, dostrzega w oknie szkoły tańca młodą kobietę o melancholijnym spojrzeniu. Po paru dniach postanawia zapisać się na kursy do owej szkoły, aby lepiej poznać smutne dziewczę, które wypatrzył z okna pociągu, lecz nie spodziewając się wcale, że taniec stanie się jego nowym hobby, któremu poświęci się z wielką ochotą, i że podstawy quickstepa i walca pomogą mu odnaleźć radość życia i spotkać prawdziwych przyjaciół.
Jak już wspomniałam, trudno mi się właściwie zdecydować, który film był lepszy. Generalnie pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to że wersja amerykańska jest dość dokładnie zerżnięta z japońskiej! Jestem głęboko oburzona tym brakiem kreatywności. Historia nie przyniosła mi żadnej niespodzianki, nawet niektóre dialogi zostały skopiowane, oczywiście wiekszość gagów, a nawet sposób zachowania niektórych bohaterów.
Jednakże, kiedy bliżej się przyjrzeć obu filmom, można zaobserwować nie tylko ciekawą różnicę obyczajów w obu krajach, ale też to, jak zmieniła się moda i zapatrywania filmowców na taniec przez te 8 lat między powstaniem obu filmów.
Tak więc, naprawdę trudno mi się zdecydować, który z tych dwóch filmów jest lepszy. W gruncie rzeczy są do siebie bardzo podobne i to już wpływa na niekorzyść wersji amerykańskiej, bo po prostu Japończycy byli pierwsi. Richard Gere i Koji Yakusho równie oszałamiająco przystojni. Moda i muzyka zasadniczo lepsza w wersji amerykańskiej.
Jest jednakże jeden, dość ważny według mnie, szczegół, który pominięto w wersji amerykańskiej. Chodzi o historię Mai/Pauliny. Zwróćmy uwagę, że Paulina nie opowiada naprawdę jasno, co się stało w finałach w Blackpool, gdzie poniosła klęskę. Generalnie Paulina jest dość nudną postacią i więcej wygląda niż mówi. Mai ma historię i jest swego rodzaju przeciwwagą dla reszty bohaterów, "zwykłych" ludzi, którzy cieszą się tańcem. Nie zdradzę bliższych szczegółów, bo nie chcę psuć niespodzianki.
Staram się być uczciwa i nie potępiać w czambuł wszystkiego co amerykańskie, chwaląc wszystko co japońskie. Dlatego wszystkim skonsternowanym radzę: obejrzyjcie oba i sami zdecydujcie, co wolicie.
Shall we dansu?
rok produkcji: 1996
scenariusz i reżyseria: Masayuki Soo
występują: Koji Yakusho, Tamiyo Kusakari, Eriko Watanabe, Naoto Takenaka, Hideko Hara i inni
Shall we dance
rok produkcji: 2004
scenariusz: Masayuki Suo, Audrey Wells
reżyseria: Peter Chelsom
występują: Richard Gere, Jennifer Lopez, Susan Sarandon, Stanley Tucci, Lisa Ann Walter i inni
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz